Prowadzenie bloga zgodnie z prawem wcale nie jest takie łatwe. Jest jednak taka jedna rzecz, która znacząco obniża ryzyko bycia pozwanym za wprowadzanie kogoś w błąd. Nawet nieumyślnie. Poznaj ze mną disclaimer.
Co to jest disclaimer?
Polski odpowiednik słowa „disclaimer” to po prostu klauzula informacyjna lub klauzula wyłączająca odpowiedzialność cywilną. Ja jako prawnik w oficjalnej dokumentacji posługuję się tym terminem, jednak w środowisku blogowym, ecommerce i właścicieli stron internetowych bardziej rozpowszechniony jest termin disclaimer i ja też będę się nim w niniejszym artykule posługiwać.
Czemu służy disclaimer
Disclaimer służy wyłączeniu odpowiedzialności cywilnej twórcy wpisu blogowego, artykułu lub filmiku za szkody.
Używa się go często na blogach lifestylowych gdzie osoby recenzują różne produkty, dają porady. Ci mądrzejsci twórcy (którzy dbają o własne bezpieczeństwo prawne) zaznaczają wtedy często, że nie są specjalistami od medycyny, chemii czy techniki a wyrażają jedynie swoją autorską opinię. Dzięki temu spełniają obowiązek informacyjny wobec odbiorcy treści i tym samym obniżają możliwość bycia pozwanym nawet na setki tysięcy dol. za namawianie kogoś do zrobienia czegoś niby sprawdzonego co w rzeczywiście dla danej osoby okazało się szkodliwym lub nawet niebezpiecznym czynem.
Kto powinien mieć na blogu disclaimer
Disclaimer na blogu powinien mieć każdy autor a co więcej jako prawnik podpowiem Ci, że nie wystarczy Ci jeden ogólny disclaimer, powinieneś mieć ich co najmniej kilka.
Disclaimer będzie szczególnie przydatny na blogu opiniotwórczym, podróżniczym, kosmetycznym, medycznym, dietetycznym, prawniczym, kulinarnym, w podcaście i wielu innych.
Zadbaj o dobry disclaimer na swoim blogu, stronie internetowej czy w sklepie online i znacząco obniż swoją odpowiedzialność cywilną
mec. Natalia Nuutinen
Oprócz disclaimera ogólnego wyłączającego odpowiedzialność twórcy za złe zrozumienie jego intencji przyda się szereg innych klauzul informacyjnych.
Na przykład gdy do wpisu blogowego używa się zdjęć pobranych z internetu to przyda się nie tylko oznaczyć autora zdjęć ale w osobnym disclaimerze na dole strony w zakładce Nota prawna warto umieścić disclaimer, że korzysta się ze zdjęć stockowych lub że zdjęcia są tylko zdjęciami poglądowymi a nie ostatecznym produktem, który otrzyma kupujący. Warto też mieć discilamer zakazujący pobierania zdjęć i używania logo bez zgody autora. Pomyśl też o disclaimerze cookies, disclaimerze linków afiliacyjnych i kilku innych, które zabezpieczają na każdą sytuację gdy osoba początkująca i nie znająca się na blogowaniu może źle odczytać twoje intencje.
Kilka ważnych rodzajów disclaimerów opublikowałam w tym artykule: Disclaimer blogowy – co musisz o nim wiedzieć – link.
Moje wzory disclaimerów na bloga
Specjalnie dla blogerów i osób prowadzących własne strony internetowe przygotowuję gotowe wzory disclaimerów do pobrania. Dzięki instrukcji z omówieniem będziesz mógł wreszcie zabezpieczyć swój blog.
Wpisz poniżej adres e-mail aby dowiedzieć się jak je zdobyć.
Głośne sprawy i wpadki dot. disclaimerów
Chyba ostatnio najgłośniejszą sprawą dzięki Netflixowi był błąd w reklamie Pepsi, która obiecała odrzutowiec osobie która zbierze ileś tam kapsli. Zapomnieli tylko o disclaimerze, że to tylko żart.
Skończyło się długą i zapewne kosztowną batalią sądową. Ale osoby oglądające youtube pewnie nie raz słyszały o sprawach gdy widz pozywał youtubera do sądu chociażby gdy ten opowiadał o swoim odchudzaniu, gdzie wiadomo, że lepiej to robić pod kontrolą dietetyka bo można narobić sobie krzywdy. Wystarczyłoby jedynie wspomnieć na początku wideo lub w opisie że nie jest się dietetykiem więc nie będziesz ponosić odpowiedzialności cywilnej jak dietetyk tylko dzielisz się własnymi przeżyciami a widzowi polecasz skonsultować się indywidualnie ze specjalistą.
Takiego samego discilamera używam na swoim blogu, gdzie zaznaczam że moje artykuły są jedynie wyrażaniem siebie i własnych opinii i w żadnym wypadku nie stanowią porady prawnej. A czemu? Bo zdarzają się osoby które drukowały artykuły blogowe z internetu i pokazywały je w sądzie jako dowód – że ktoś im tak doradził, tym samym zwalniając siebie od odpowiedzialności ze słuchania błędnej rady. Tak się nie robi. Porada prawna zawsze musi być zindywidualizowana i objęta tajemnicą radcowską.
Pamiętaj, osoby w kryzysowej sytuacji zawsze będą szukały kogoś na kogo można zwalić winę. Szczególnie narażone są na to osoby które piszą do internetu. Na szczęście zazwyczaj można sobie z tym poradzić dobrym disclaimerem.